Mózg a emocje

Studiując emocje, warto dokonać rozróżnienia między dwiema podstawowymi częściami mózgu. Jedną z tych części, bardziej złożoną, nazywamy nowym mózgiem, ponieważ jest rozwinięta w tej skali jedynie u człowieka, który pojawił się na późniejszym szczeblu ewolucji niż niższe formy życia. Najważniejsza w „nowym mózgu” jest jego powierzchnia, którą nazywamy korą mózgową. Nowy mózg zarządza myśleniem i czynnościami świadomymi.

Druga część mózgu, tzw. stary mózg, który bardziej przypomina mózg zwierzęcy niż ludzki „nowy mózg”, odpowiada za wszelkie automatyczne czynności, zarówno te wrodzone, jak i nabyte. To pierwotny „stary mózg” nakazuje sympatycznemu układowi nerwowemu włączyć się do akcji w razie niebezpieczeństwa. Stary mózg musi być zatem tym rejonem mózgu, który odbiera doznania w rodzaju zimna czy bólu, ponieważ właśnie te doznania aktywizują sympatyczny układ nerwowy. Wyrażając to językiem psychologii – stary mózg jest siedliskiem afektywności.

Psychologia nadaje miano afektywności takim wymiarom odczuwania, którego biegunami są przyjemność i nieprzyjemność. Można je umownie oznaczyć symbolami P-N. Afektywne zabarwienie zależy od naszego stanu organicznego. Głodne dziecko usytuuje łyk mleka bardzo wysoko na skali P-N, natomiast dziecko syte umieści ten sam łyk mleka znacznie niżej. Zaś dziecko przejedzone – bardzo nisko.

Zabarwienie afektywne odbioru doznań zmysłowych będzie się również zmieniać w zależności od powtarzalności i intensywności stymulacji. Rozważając najpierw powtarzalność, zgodzimy się, że przyjemność płynąca ze słuchania utworu muzycznego zmienia się zależnie od naszego obycia z nim. Można nawet określić jego wartość artystyczną odnotowując, czy jego pozycja na skali P-N zbliża się do P czy do N. Kompozycja, która wydaje się lepsza nim następuje „reakcja w głębi trzewi”, na końcu zaś pojawiają się widoczne reakcje. Kiedy widzimy lwa, „czujemy się” przestraszeni, ciśnienie krwi wzrasta, aż wreszcie rzucamy się do ucieczki.

W 1884 roku William James argumentował, że widzialne reakcje i zmiany wewnątrz ciała poprzedzają wystąpienie świadomych odczuć. Uczucia strachu gniewu itp. miały być według niego jedynie uświadomieniem sobie wewnętrznych i zewnętrznych zmian następujących bezpośrednio po bodźcu. A zatem kiedy widzimy lwa, zaczynamy uciekać, w następstwie ucieczki wzrasta ciśnienie krwi i wtedy – na skutek biegu i wzrostu ciśnienia – czujemy się przestraszeni. Teoria ta stała się znana jako teoria wzruszeń Jamesa-Langego, ponieważ mniej więcej w tym samym czasie na podobny pomysł wpadł duński fizjolog KARL LANGE.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>